środa, 19 lutego 2014

Cisza czyli hałas nie do zniesienia

  Rozległy się dźwięki piosenki "Chmurki w błękicie" i telefon zaczął wędrować po szafce nocnej. Zosieńka wyrwana z głębokiego snu wymacała w końcu telefon i  odebrała. To była pobudka.  Leżała nadal w łóżku, balansując na cienkiej linii odgradzającej sen od jawy. W końcu dopingowana przez fizjologię wstała. Dzień za oknem zapowiadał się przepięknie. Słońce świeciło i nawet ptaszyny zachęcone ciepłem darły się wniebogłosy. Była sama w domu. Ostatnio za tym nie przepadała. Kiedyś lubiła celebrować cenne chwile samotności, ale ostatnio w takich momentach nie mogła znaleźć sobie miejsca. Tak też było i dziś, wszystko czym próbowała się zająć, po chwili zdawało się jej nudne i ponad siły. Wyszła na spacer z psicą. W powietrzu było czuć wiosnę, chociaż to dopiero druga połowa lutego. Koty wygrzewały się na słońcu, radując się tą niespodziewaną anomalią pogodową. Powinna się cieszyć razem z nimi, ale jakoś nie potrafiła. Wróciły razem z psicą do domu i Zosieńka odkryła co jej przeszkadza. Cisza. Chcąc szybko temu zaradzić wybrała płytę i po chwili zaczęła słuchać chrapliwego głosu Armstronga. Podkręciła głośność, korzystając z braku sąsiadów i ... nie pomogło. Cisza nadal była razem z nią, nawet jakby głośniejsza. Zrezygnowana, zmniejszyła głośność. Puste pokoje drażniły ją, muzyka nie pomagała, postanowiła chwycić się ostatniej deski ratunku i zaparzyć herbatę. Ręce automatycznie wykonywały kolejno po sobie następujące czynności a myśli puszczone samopas, pobiegły przed siebie radosnym, niczym niekontrolowanym truchcikiem.
Zosienka ostatnio mało pisała, ale dużo czytała. Z uporem nałogowego maniaka wczytywała się w kolejne posty na blogach starych i dopiero co znalezionych. Dowiadywała się mimo woli, różnych ciekawych rzeczy o sobie. Po pierwsze, że pewnie jest szalenie zakompleksiona i dlatego zdecydowała się na pisanie bloga.  Oczywiście nikt jej tego w oczy indywidualnie nie powiedział, ale taka ponoć jest psychologiczna diagnoza typowego blogera.  Zosieńka nie była wprawdzie pewna czy jest typowa, ale gdzieś tam poczuła lekkie ukłucie...
Po drugie mimo tego, że posiada ponad ćwierć wieku stażu małżeńskiego, to żyje w nieudanym związku. Dlaczego? Ano dowiedziała się, że w udanych małżeństwach czy też jak kto woli związkach, partnerzy się nie kłócą, a Zosieńka ze swoim Ślubnym nie raz i nie dwa kłóciła się, i to tak, że aż iskry szły. Okazuje się, że powinna swojego Ślubnego wymienić na nowszy model, albo zacząć kłamać, że jej życie małżeńskie to jedno pasmo radości i pogodnych dyskusji partnerskich na wysokim poziomie. Tu dochodzimy do punktu trzeciego czyli  mówić zawsze prawdę, całą prawdę i tylko prawdę czy "lukrować" jak się da?
  Zosieńka nalała herbatę do filiżanki, zmieniła Armstronga na szeroko pojęty dixieland i powróciła do rozmyślań. Zastanawiała się co chciałaby przeczytać w komentarzach pod  swoimi postami i w pierwszej chwili przeraziła ją myśl o krytyce ale kiedy pomyślała, że w pochwałach może się kryć "lukrowana prawda" zrobiło się jej gorąco, mimo iż nie zdążyła jeszcze wypić ani łyka dopiero co zaparzonej herbaty.  Ktoś, kiedyś powiedział - Boże broń mnie od przyjaciół z wrogami sobie sam poradzę i Zosieńka czuła, że coś w tym jest. Jak żyć nie wiedząc co kryje się za pochwałą? Nagle wszystko stało się trudniejsze, pozytywny komentarz to prawda czy tylko kadzenie z nadzieją na rewanż? Ponoć nie wypada krytykować. To co wtedy robić -  milczeć/? A jeśli ktoś nie skomentował, bo najzwyczajniej w świecie nie miał czasu...Czy naprawdę lepiej żyć w ciągłych domysłach i niedomówieniach? Może jednak lepsza jest prawda, choćby nawet czasem bolesna... Takie myśli tłukły się po głowie Zosieńce.
Pochłonięta rozważaniami nie zauważyła, że płyta się skończyła i wokół niej znowu była tylko cisza pełna wykrzykników...


Wspomnienie zeszłego lata...

.... uwielbiam lilie...

....miała być mieszanka kolorów a wszystkie były takie :)))



38 komentarzy:

  1. Heh .... nieraz zastanawialam sie nad skonczeniem z blogiem po przeczytaniu , ze tylko nieudacznicy , niezadowolone z zycia pindy i inne takie - pisza bloga. Ze niby nic sie w naszym zyciu nie dziej, ze sie nudzimy i takie tam. To nie napawa duma, o nie . Ale po otrzasnieciu sie zawsze pytam samej siebie - po co to robisz. I wychodzi , ze dla siebie . A inni niech sobie mysla co chca i juz. Wiesz , co do komentarzy to tez zawsze balam sie , abysmy nie przeksztalcily sie w towazystwo wzajemnej adoracji . A to np ,, super...pieknie...zachwycajaco.... . i nic poza tym. I czesto o tym mowie u siebie. Na szczescie mam malo czytajacych ale to konkretne dziewczyny. Czasmi tak mi przywala ze w boki wchodzi. I wlasnie takich czytelnikow i Tobie zycze - szczerych . Sciskam , przy malej kawie co to mnie wlasnie pobudza do pracy . Ania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i leczymy kompleksy ale robimy to same a nie u psychoterapeuty za grubą forsę a za zaoszczędzone pieniążki robimy zakupy, co znowu pozytywnie wpływa na nasze samopoczucie ;))))
      Aniu dziękuję za życzenia, uwielbiam takie konkretne kobitki, z którymi konie można kraść a i huknąć potrafią, żeby człowieka postawić do pionu :)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  2. Ech Ty zakompleksiona blogerko. Zapomniałaś jeszcze napisać, że blogi prowadzą nie pracujące "kury domowe", które nie wiedzą, co z czasem robić:). Siedzi taka sierotka w domu, na utrzymaniu męża (czyt. Ja), podczas, gdy jej zdolniejsze koleżanki robią zawrotną karierę zawodową w urzędach i szczerze współczują takiej biedaczce. No nic tylko iść się pochlastać.
    Z tymi komentarzami, to też się czasem zastanawiam, czy szczere, i czy jak pokażę np tylko łańcuszek na szydełku, to też ktoś pochwali?? wydaje mi się jednak, że osoby, które do mnie zaglądają robią to z sympatii i chyba mój blog nie jest taki nudny.
    Twój nie jest na 100%

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz nie dość, że jestem zakompleksiona to jeszcze mam sklerozę ;) Faktycznie do tego wszystkiego jestem etatową kurą domową od ponad ćwierć wieku - ale to brzmi! Ćwierć wieku to prawie cała epoka ;)
      A z tym łańcuszkiem to może spróbuj na 1 kwietnia zobaczymy jaki będzie efekt :))))))))

      Usuń
  3. Chciałam pochwalić te zdjęcia, bo te kwiaty takie energetyzujące, ale teraz nie wiem...;) Ja się przestałam nad tym zastanawiać - może i jesteśmy zakompleksione, ale jeżeli prowadzenie blogów ma nam pomóc wydobyć się z kompleksów, to chyba dobrze, że je prowadzimy?;) Darmowa terapia.:)) Aha i nie wierzę, że są kobitki, które nigdy nie pokłóciły się z mężem... To jest ściema.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Promyczku, ja to nawet gdzieś czytałam, że jak się małżeństwo nie kłóci to się w końcu rozwodzi ;) W końcu kto się czubi ten się lubi.
      U mnie możesz chwalić bądź nie w zależności od nastroju aby szczerze :)))
      Buźka!

      Usuń
  4. A pro po komentarzy nie uważam, że komentarz typu "śliczny" jest 'płytki'. Mi bardzo podoba się haft krzyżykowy, ale nie umiem haftować i nigdy nie miałam z nim do czynienia. Czy jak ktoś coś wyhaftuje i napiszę komentarz, np.śliczna serwetka ,to co? jest komentarz głupi, słitaśny, prostacki. A może w słowie 'śliczny' zawiera się cała prawda.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś stwierdził, że w dzisiejszych czasach, jak kogoś nie ma w Inernecie, to nie żyje i to chyba prawda. Ja nie mam kompleksów z tego powodu, że idę z duchem czasu, Ty Zosieńko też się z tego ciesz, pozdrawiam.

      Usuń
    2. Szpuleczko, właśnie o to mi chodzi, że nie ma recepty na udany komentarz.
      Problem zaczyna się wtedy gdy kończy się szczerość. To może być jedno słowo, uśmiech czy potężna epistoła, najważniejsze by był prawdziwy!
      Ściskam mocno!

      Usuń
    3. Iwonko masz całkowitą rację, świat idzie na przód i albo podrepczemy razem z nim albo zostaniemy w tyle sami...
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Ojej... Ja się też już nad tym nie raz zastanawiałam, co mi właściwie daje blog, czy jest mi to potrzebne?
    Mój Najdroższy nie raz powtarzał, że blogi prowadzą kobiety próżne, niespełnione, niedosenione....
    No to może i taka jestem? A jak nawet, to nie jest mi z tym w tym momencie źle! Parę dni temu jeszcze dodał (tutaj akurat się to tyczy wyłącznie mnie), że żyję w jakimś nierealnym świecie i ten świat wprowadzam powoli do naszego domu. Ba! Coś w tym chyba jest.... Ale... Blog(i) otworzyły mi też oczy na wiele innych rzeczy. I zrozumiałam na przykład to, że dom to nie tylko meble i sprzety... Dom tworzą ludzie. Dlatego niektóre rzeczy zostaną tak jak są i mało mnie to obchodzi, że niemodne, niefajne... Zostaną i już!
    A komentarze? Hmmmm... Przypominają mi się moje początki na portalu NK. Jakaś kupa zaproszeń niewiadomo od kogo i codzienne tak zwane "wpisy", czyli durne wierszyki kopiowane i wklejane masowo, z cieplutkim podpisem na końcu... Nawet dałam się w to wciągnąć, bo... był to pewnego rodzaju obowiązek. BO? Jak nie napiszesz, to Cię druga strona z listy znajomych wychrzani!
    No i przestałam pisać! Znajomych mi ubyło, to fakt, ale wcale ich nie żałuję. Bo po kiego mi ktoś taki??? Czy Ja biorę udział w jakimś wyścigu komentarzy i ktoś da mi za to złoty medal? Eeee tam!
    A prawdziwość komentarzy,tutaj na blogach to druga sprawa.Ze ludzie piszą tak jak na potralach społecznościowych to fakt niezaprzeczalny - komentarz, za komentarz. Ale... Wydaje mi się, że każda z nas potrafi wyłowić w tłumie tych, którzy piszą to co naprawdę myślą.
    Zastanowiły mnie te "kółeczka adoracji", o których pisze Ania. Myślę, że te kółeczka nie są złe.Bo w sumie wokół każdej z nas się takie mniejsze, lub większe wytwarza. Poznając kogoś, albo go lubimy, albo nie... Jest jeszcze opcja neutralna (czyli ani grzeje, ani ziębi! hihi!).Są blogi na które chętnie zaglądam i jak mam czas, nawet coś napiszę, ale nie uznaję to za obowiązek. Nie chcę też już przyciągać Obserwatorów rozdawajkami, bo nie jest mi miło jak po rozdawajce dają świeżo dopisani nogę.Kto chce niech zagląda, niech się dopisuje, odpisuje, ot co!
    A jak komuś przeszkadza to o czym pisze, to mogę tylko doradzić, żeby po blogach po prostu nie chodził. To też wyjście.
    Cmokasy kochana! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ratunku!!!!!!!!!!!!!
      ..ale się rozpisałam!

      Usuń
    2. Kółeczka adoracji faktycznie nie są złe, bo lubimy przebywać wśród ludzi, którzy nas rozumieją, najważniejsze jednak żeby te znajomości się pogłębiały a nie pozostawały na etapie tylko i wyłącznie ochów i achów. Tak jak napisała Ania jak trzeba to czasem i opiórkać można, żeby delikwenta postawić do pionu ;) Mnie Ślubny do blogowania zachęca, bo uważa że kontaktów z ludźmi nigdy nie za wiele a internet nas ze sobą zbliża i pomaga się odnaleźć.
      Dorotko! Kocham Cię za to, że się tak rozpisujesz! Zawsze szczerze i prawdziwie :)))))
      Buźka!

      Usuń
  6. Kurcze! Parę mysli wręcz z głowy mi wyjełaś, tudzież z głowy wyżej podpisanych komentatorów. Bo rzeczywiscie jako blogerzy wciągamy sie w jakąs sieć uzależnień. Nie znamy sie osobiście i nie wiemy jacy naprawde jesteśmy. tak łątwo przeciez drugiego człowieka zranic! Byle czym, wydawałoby sie. Ale dla tego kogoś to wcale nie byle co....
    I ja to mam, że chcę komentarzy i boję się ich.Po ponad roku blogowania juz prawie rozrózniam tych, co kadzą od tych co potrafią i chcą mówić co mysla. Jednak "prawie" robi duża róznicę!
    Zosiu! Wydaje się, ze napisałas tego posta z duża szczeroscią. To sie wyczuwa i docenia!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak się okazuje blogowy świat też ma swoją ciemną stronę czyli równowaga w kosmosie pozostaje utrzymana :)
      Prawdę napisałaś Olgo, że człowieka łatwo zranić, jednego szczerością drugiego jej brakiem... i powiem Ci szczerze, że myśl o negatywach w komentarzach mnie wystraszyła ale brak szczerości w pozytywach jeszcze bardziej :)
      Co do podkradania myśli to najwyraźniej pracujemy na tej samej częstotliwości ;)
      Ściskam Cię mocno!

      Usuń
  7. a ja założyłam bloga bo nie bardzo wiedziałam jak archiwizować to co robiłam szydełkiem , często zapominałam jakim szydełkiem i gdzie się podział wzór z jakiego korzystałam i co za włóczka czy kordonek były mi do tego potrzebne.Notowałam, robiłam zakładki, lub nawet wbijałam sobie go głowy , że tego czy tamtego nigdy nie zapomnę po czym oczywiście zapominałam. I nie jestem -mam nadzieję- zakompleksioną, znudzoną, niedowartościowaną i niekochaną kurą domową na utrzymaniu męża. A blog to dla mnie rodzaj głębokiej szuflady, w której wszystko co raz włożone zawsze się odnajdzie i żałuję, że dopiero niedawno na to wpadłam.. Co do komentarzy- same wiemy czy coś nam się udało czy nie- komentarze są miłe i ja zawsze wierzę, że szczere. A co myślał autor jego sprawa :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie wszystko zawsze jest w lekkim artystycznym nieładzie, jak widać na blogu też :) Pomysł z szufladą fenomenalny. Ja się już nauczyłam, że jak nie zapiszę to na pewno zapomnę. Teraz jestem na etapie gubienia zapisków ;) Rozważam robienie notatek na formacie A 4 :))))
      Pozdrawiam!

      Usuń
  8. Ja stawiam na nowoczesność więc trzeba się cieszyć Zosiu że tak jak ja z młodymi zostałam - nie myślę czy to jakie uzależnienie czy coś innego - zawsze można się czegoś nowego nauczyć tak że blogowanie wg. mnie ma swoje dobre strony buziaki ślę Marii

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, że dzięki blogowaniu można się wiele nauczyć. Odwiedziny na blogach zawsze pobudzają we mnie chęć działania, tworzenia... blogowanie jest neutralne, wszystko zależy kto i jak bloguje :)))
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  9. Jak by to moje dzieci powiedziały " no to pojechałaś z tekstem".
    Mnie namówiła i pomogła założyć bloga starsza córka mówiąc:" Szukasz koleżanek dziergających to załóż bloga" Nie wynikało to z jakiegoś zakompleksienia, a raczej z chęci poznania osób z tą samą pasją. Osobiście lubię oglądać inne blogi choć nie zawsze komentuje.
    Jeśli nie zostawiam komentarza to najczęściej po prostu przegapię sobie kogoś.
    Co do tej "wzajemnej adoracji" lubię dostawać miłe komentarze, ale jestem również otwarta na konstruktywną krytykę i różne pytania. Szczerze mówiąc ciężko jest ocenić dany wyrób tylko na podstawie fotografii, nie mogąc go zobaczyć z bliska i dotknąć. Ponieważ wiem (w przypadku haftów domyślam się) ile pracy kosztuje wytworzenie tych rzeczy staram się w komentarzach pozostawianych innym to docenić. Jeżeli coś wyjątkowo mi się podoba to używam sformułowania "piękne lub cudne". Na pytanie; Co mi dało założenie bloga? Odpowiem prosto.
    Poznałam kilka naprawdę ciekawych osób, skorzystałam z kilku wzorów/schematów , których wcześniej nie znałam. A co najważniejsze przestałam unikać komputera.
    MAŁŻEŃSTWO, KTÓRE SIĘ NIE KŁÓCI -- jak dla mnie mocno podejrzana sprawa.
    Przecież każdy człowiek jest inny i wymiana poglądów na daną sprawę może czasem przybrać formę kłótni. Poza tym gdyby ślubny zgadzał się ze mną w każdej sprawie, w stylu " tak kochanie" chyba bym się zrobiła zbyt podejrzliwa....hihi....
    Ta żółta lilia śliczna. Jak dla mnie wszystkie kwiaty są śliczne.

    ps A na marginesie nie skomentowałaś mojego ostatniego posta.
    a) Przegapiłaś?
    b) Nie miałaś czasu?
    c) Czy nie chciałaś krytykować? ...hahaha...
    Pozdrawiam szczerze Dorota

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio "pojechałam z tekstem" a tak mi jakoś samo wyszło, przy herbatce... Przyjdzie rzucić ten nawyk ;) znaczy się picia herbatki, jak mi przy niej takie "pojechane teksty" wychodzą ;)
      Co do mojego Ślubnego to wie, że nie lubię bezmyślnego przytakiwania. Podobnie jak Ty :)
      Uwielbiam ankiety i testy, więc spieszę z odpowiedzią - a
      czyli przegapiłam, dentysta nade mną znowu wisi i taka trochę mniej bystra się zrobiłam... mam nadzieję, że po wizycie mi przejdzie ;)
      Pozdrawiam jak najbardziej szczerze !

      Usuń
  10. Zoska, przysiegam , ze ja prawde i tylko prawde!
    Z mezem sie kloce nieustajaco.
    I...fajnie, ze jestes w tej blogowej sferze!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem Katarzynko, że Ty jesteś szczera :)))
      Ja ze swoim Ślubnym jak się już zetnę to aż wióry lecą ;) a czasem talerze i potem są doniesienia o UFO ;) Miło mi, że załapałam się na swój kącik w tym ekosystemie :)
      Buźka!

      Usuń
  11. Hmmmmmmmmmmmmmm... post+komentarze.... pustka w łepetynie:( Chyba wyłączę komentarze:(
    No nie potrafię inaczej, jak porządnie zasłodzić, kiedy rzecz wypracowana jest śliczna a w dodatku wiem ile czasu i pracy kosztuje jej wykonanie.
    Mogę pisać- ta serwetka jest tak obrzydliwa, że bardzo mi się podoba.

    A w ogóle trzeba wyluzować i tyle:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jaskółeczko rzecz nie w tym, żeby nie słodzić jak się tak czuje tylko żeby być konsekwentnym.
      Jeśli na blogu nr 1 coś chwalę to na blogu nr 2 nie obgaduję bloga nr 1. Trochę to zawile wyszło ale przykład czysto teoretyczny wymyśliłam na miejscu, żeby wytłumaczyć co autor powyższego posta miał na myśli ;) Co by rozwiać wszelkie ewentualne podteksty przykład ów jest czysto teoretyczny i nie mający nic wspólnego z rzeczywistością. No chyba, że znowu czegoś nie wiem ;)
      Zgadzam się z Tobą - wrzućmy na luz ;)

      Usuń
    2. I tu się mylisz- przykład nie znowu taki czysto teoretyczny, bo takie rzeczy już po drodze na blogach czytałam. A swoje tez z pewnymi gnomami przeszłam. Ale wyluzujmy- to ma nas cieszyć :)

      Usuń
  12. Moje podejście jest takie, żeby czynić świat lepszym i piękniejszym. Jeśli dobre słowo sprawi, że ktoś się uśmiechnie, na chwilę zapomni o troskach - to ja jestem pierwsza by je napisać. Zawsze można znaleźść jakiś pozytyw, za który szczerze można komuś napisać coś przyjemnego.
    Ale to moje "hedonistyczne" podejście do życia! Jeśli czyta to jakaś maruda czy masochista, to mnie określi cioteczką z kółeczka wzajemnej adoracji. I niech sobie tak myśli jak go to uszczęśliwia:) Ja i tak będę robić swoje.
    Pamiętaj Zosiu! Że im wiecej "hejterskich" komentarzy zacznie się pojawiać u Ciebie, tym lepiej! Oznacza to że Twoj blog się rozwija i więcej ludzi go czyta. I tego się trzymajmy!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie czyń drugiemu co tobie niemiłe - gdybyśmy wszyscy postępowali jak Ty to świat w trymiga stałby się piękniejszy i dużo spokojniejszy :)
      Kiedyś bodajże Kunicka śpiewała taką piosenkę - ... świat nie jest taki zły, świat nie jest taki zły, niech no tylko zakwitną jabłonie...
      Dzięki za piękny komentarz :)
      Pozdrawiam gorąco!

      Usuń
  13. Czytałam również taką opinię o blogujących. Może i mam kompleksy, większość z nich je ma. Prowadzenie bloga pozwala mi się swobodnie wypowiedzieć i nie tylko o tym, co robię. Szydełkowanie, decoupage czy każda inna dziedzina jest formą spędzania wolnego czasu. Jedni będą biegać na siłownię, drudzy będą w domu oglądać telenowelę. Każdy woli co innego. Niczego nie neguję.
    Komentarze są wartościowe, kiedy są prawdzie. Sama używam sformułowań ‘wspaniale’, ‘pięknie’ czy ‘podziwiam’, ale naprawdę tak myślę. Podziwiam nie tylko za sam efekt, ale za trud włożony w to, co dana osoba robi, za dokładność. Zwłaszcza, gdy dziedzina, w której tworzy jest dla mnie czarną magią. Czy skrytykowałam kogoś? Nie, bo oglądane przeze mnie prace są warte pochwały (choć czasem zaznaczyłam, że podoba mi się, mimo że tego koloru nie lubię, czy ciekawie wyglądało by w innej tonacji). Poza tym poznałam wspaniałe dziewczyny (wirtualnie rzecz jasna, ale nigdy nic nie wiadomo), które angażują się w to, co robią. I to jest prawda.
    Nie wypieram się również, że mam czas spokojnie usiąść i wypić kawkę w towarzystwie szydełka (choć tak przeważnie dziergam wieczorami). Są dni, kiedy biegam jak oszalała i nie wiem, w co ręce włożyć, a są takie dni, kiedy mogę pozwolić sobie na więcej swobody.
    Blogowanie to moja odskocznia, fakt. A do tego „księga” pełna inspiracji. Zgadzam się z Tobą, że patrząc na poczynania koleżanek blogowych, samemu nabiera się ochoty do działania.
    Gratuluję małżeństwom, które się nie kłócą. U nas różnie. Co prawda ufo na talerzach kuchennych u nas nie lata (pewnie dlatego, że mam ich mało). Czasami mamy po prostu odmienne zdanie i żeby dojść do kompromisu, musimy „się przemówić”. Mój mąż nie boi się ryzykownych i szybkich decyzji, za to ja zastanawiam się rok. Cały czas się poznajemy i próbujemy się dotrzeć. A nowe sytuacje wciąż nas zaskakują. Oj, się rozpisałam. A w gimnazjum musiałam wymyślić przemówienie z okazji otwarcia centrum dla osób nieśmiałych, bo nigdy się nie wypowiadałam. Brrr…
    Pozdrawiam
    lena

    A cisza czasem gorsza od najwyższych częstotliwości. Ale równowaga musi być, jak napisałaś, nawet jeśli chwilami będzie głucha cisza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to się czasem czuję jak jeden wielki chodzący kompleks, ale się tego nie wypieram, przecież jestem tylko człowiekiem. Poza tym oswoiłam swoje kompleksy i teraz nawet dobrze mi się z nimi żyje :)
      U nas podobnie jak u Ciebie, Ślubny chce działać a ja analizować ::) Niedawno przeczytałam, że jest to typowe zachowanie dla naszych płci i należy się z tego cieszyć, bo dzięki temu wspaniale się uzupełniamy w życiu. Chociaż po latach wspólnego życia zbliżamy się do siebie coraz bardziej, ja szybciej podejmuję decyzje on zanim coś zrobi najpierw się zastanawia. Jeszcze z 10, 15 lat i będziemy wiedzieć co drugie chce powiedzieć zanim usta otworzy :)
      Cieszę się, że miałaś ochotę napisać tak wyczerpujący i szczery komentarz :)))
      Pozdrawiam gorąco!
      P.S. Serwetkę, którą ostatnio zrobiłaś mam na liście "do zrobienia", nie byłam pewna czy na pewno ją chcę robić, ale jak ją zobaczyłam u Ciebie... na pewno też zrobię :))))

      Usuń
  14. A ja nie czytam co piszą inni o tych co prowadzą bloga. Ja piszę bo chcę, bo mam zebrane moje prace w moim miejscu a że jeszcze komuś się podoba to co robię to mnie uskrzydla i motywuje. Myślę, że dzięki blogowi robimy dużo więcej, bo jesteśmy zmotywowane, bardziej nam się chce niż innym i co najważniejsze sprawia nam to radość:)
    p.s raczej nie mam kompleksów:) chyba:)
    Przyznaję bez bicia, że czasem nie mam czasu czytać dlugich postów ani pisać długich komentarzy:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Eeee... trochę luzu! Przecież ilu ludzi, tyle opinii! Będą tacy, którzy na hasło "prowadzę bloga" - zrobią wielkie oczy i stwierdzą "łał, ale super", będą też tacy, którym to się nie spodoba i będą twierdzić, że blogi są dla zakompleksionych, znudzonych kobiet. Ja tam się tym nie przejmuję, bo wiem swoje. Prowadzę bloga, bo lubię - po prostu, nie muszę leczyć kompleksów (bo jestem idealna - zdrowo sobie tak czasem powmawiać ;-D), nie potrzebuję zabijać nudy (zainteresowań mam masę i jeszcze więcej) - po prostu, zwyczajnie lubię publikować posty, dzielić się swoją wiedzą, chwalić pracami. Uwielbiam czytać komentarze i serio - cieszę się z każdej konstruktywnej krytyki (w końcu dzięki temu mogę się rozwijać). Komentarze piszę szczere - jeśli mi się coś podoba, to słodzę (staram się pisać dlaczego według mnie coś, co pokazują inni jest "śliczne, ładne, piękne", ale gdy się spieszę/nie mam weny, żeby pisać komentarze/ nie wiem co napisać - używam wyżej wymienionych słów, żeby zaznaczyć chociaż swoją obecność na czyimś blogu - coś jak "byłam, widziałam, przeczytałam, podoba mi się").

    A co do kłótni z moim nie-mężem, to mi się zdarza, ale baardzo rzadko, generalnie nie jestem kłótliwa (no chyba, że mam PMS ;-P) i wolę pięćdziesiąt razy sobie w główce przekalkulować, czy "warto" się kłócić, czy lepiej odpuścić dla dobra świata, sąsiadów i talerzy ;-P

    OdpowiedzUsuń
  16. A ja mam w tyle tych co analizują i tworzą statystyki, bo każdy jakaś pracą się para.;)
    Piszę, bo lubię, bo mam ochotę, bo to dla mnie sposób kontaktu z innymi ludźmi. Czasem jak opowiadam moim znajomym o trendach we wnętrzach, o rękodziele, o szydełkowaniu to słuchają jak zaklęci. Uważam,że blogowanie rozwija.:)
    A ludzie? Tak jak w życiu. Trafiasz na szczerych i nieszczerych, zazdrosnych i dobrych.
    Zalecenie: Małgosiu, nie czytaj więcej tych ,,psychologicznych analiz", tylko ciesz się blogowaniem.:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Zosiu, zapraszam na mój blog po odbiór wyróżnienia - Iwona

    OdpowiedzUsuń
  18. Zosiu, wracaj:) Ciagle Cie mecza te problemy z blogerem?

    OdpowiedzUsuń
  19. Kobieto, gdzie Ty się podziewasz?

    OdpowiedzUsuń
  20. Zosieńko wracaj do nas!!! Ja nigdy za dużo nie piszę, bo po prostu nie umiem:-/ Nie każdy ma do tego smykałkę, a twoje posty uwielbiam czytać!!! Są tak fajnie napisane:-) Można się troszkę pośmiać, albo coś przemyśleć. Mi za niecały miesiąc mija roczek blogowania:-) I wiesz co? Mam gdzieś co sobie ktoś o tym myśli ! Wiem, że blog dużo dał mi samej! I to jest najważniejsze! Dowartościowałam się troszkę, stałam się bardziej pewna siebie i mam co robić w wolnych chwilach:-))) Cieszą mnie wszystkie komentarze i nie doszukuję się ich drugiej strony. Fajnie jest jeśli ktoś sobie coś u mnie zamówi, bo to mówi chyba samo za siebie:-) Także wracaj do Nas, bo czekamy!!!
    Buziaki:-)))

    OdpowiedzUsuń
  21. Zosiu gdzie się podziewasz? Tęsknimy za Twoimi kolejnymi "przygodami i za Tobą :)

    OdpowiedzUsuń