czwartek, 10 marca 2016

Poduszki czyli wielki świat na prowincji

Zosieńka z zadowoleniem przeczytała komentarze, jednak pochłonięta wiosennymi porządkami nie miała czasu by indywidualnie na nie odpowiedzieć. Porządki bardzo szybko przekształciły się w grzebanie po wszystkich zakamarkach w poszukiwaniu czegoś co można przerobić na coś innego a dokładniej na fartuszek pasujący do kuchni, która w związku z wiosenną przemianą nie jest już gwiazdkowoczerwona tylko granatowoniebieskożółta. Fartuszek na razie pozostaje w sferze marzeń i planów, za to z licznych resztek nabytych kiedyśtam u krawcowej, powstały poduszki. Poduszki pachną wielkim światem a konkretnie Paryżem! Czujecie jak to brzmi?! PARYŻ! Wszystkie te montmartry, ajfle i takie tam inne... wszak ponoć w Paryżu perfumy z helikoptera rozpylają ;))) Ot wielki świat, nie to co Zosieńkowa prowincja w której jedynym aromatem darmowo rozpylanym jest zapach gnojówki, którą akurat sąsiad użyźnia pole ;)) Na zewnątrz swojskie zapachy a wewnątrz ... wielki świat ;)))

Tkaniny było jak na lekarstwo, więc Zosieńka poratowała się kremowym materiałem, który ozdobiła amatorsko wykonanym transferem ;))






























piątek, 4 marca 2016

Wena czyli prysły zmysły...

Zosieńka zasiadła nad klawiaturą i zamyśliła się...

I tak tkwi nad tą klawiaturą, niczym komputer, który się zawiesił i nie ruszy dopóki się go nie zresetuje ;)) Takoż i czekam na reset, bo jak na razie prysły zmysły! Natchnienia do pisania brak, robótkowo coś tam się dzieje, ale wszystko z poślizgiem. Poniżej wieszaczek, który miał być gotowy na gwiazdkę, by mógł na nim zawisnąć fartuszek ozdobiony haftem. Fartuszek nie doczekał się , bowiem wieszaczek został ukończony dopiero teraz. Był fartuszek nie było wieszaczka... jest wieszak nie ma fartuszka... no chyba, że uda mi się do Wielkanocy coś uszyć...












To fartuszek sierotka co to się wieszaczka nie doczekał...